Największy i w sumie jedyny dziwoląg w dyskografii Paradise Lost. Na szczęście! Tak jak „One Second” dało się jeszcze słuchać, odkryć jego naprawdę fajne momenty, autentycznie docenić go za odwagę (bo to jeszcze była odwaga) i przebojowość, tak „Host” jest już niemal niesłuchalny. Przynajmniej w mojej subiektywnej opinii.

Mimo względnej oryginalności, solówek gitarowych i smyczków, ten album kopiuje patenty tak mocno już wyeksploatowane przez Depeche Mode. Może jestem tu niesprawiedliwy, ale przynajmniej szczery. Powstała płyta popowo-elektroniczna z bardzo nikłymi elementami rocka, bo metal to odleciał już gdzieś w niebyt. Bez takich światełek w tunelu jak „Nothing Sacred” (puszczanie oka w kierunku poprzedniej płyty) oraz „Harbour” (niech chwała będzie ambientowym naleciałościom) nie byłbym w stanie ponownie przypomnieć sobie tej płyty i odsłuchać jej w całości. Zastanawiam się cały czas, co popchnęło Paradise Lost do nagrania takiego materiału, co nimi kierowało i dlaczego zrezygnowali z tego, co zbudowali takimi płytami jak „Icon” i „Draconian Times”? Do tej pory mnie to zadziwia. Przecież na tamtą chwilę mieli już niesamowite wręcz spektrum odbiorców.

Może i „Host” zachował pewien gotycki, depresyjno-melancholijny klimat typowy dla Paradise Lost, ale nie chcę się w tym momencie chwytać tego jak tonący brzytwy w swej ocenie owego albumu. To z całą stanowczością powinien być poboczny projekt pod innym szyldem. Zupełnie inaczej by to wyglądało – chociaż rodziłoby ryzyko, że bez sygnatury Pradise Lost album zupełnie by przepadł. Niewykluczone, że to go jakoś uratowało.

Czytając pozytywne recenzje „Host”, za każdym razem mam wrażenie, że usiłuje się tę płytę bronić i tłumaczyć na różne sposoby, wyłuskując i chwaląc różne jej elementy składowe. Wszystko fajnie, ale czy warto? Na to pytanie każdy może odpowiedzieć sobie sam. Dla mnie, z całym szacunkiem do kunsztu i wielu dobrych albumów Paradise Lost, o tym jednym krążku warto raczej pomilczeć. Raj na „Host” został autentycznie utracony.

Przemysław Bukowski

Wydawnictwo In Rock Music Press oraz Muzyka z Bocznej Ulicy przypominają, że na rynek Polski trafi w przeciągu najbliższych kilku miesięcy autoryzowana biografia zespołu pod tytułem „Bez celebracji”.

(Łącznie odwiedzin: 625, odwiedzin dzisiaj: 1)