Rok 1993 na mroźnej północy nie był już tak sprzyjający dla death metalowych wydawnictw jak poprzedzające go lata, głównie ze względu na rosnącą w siłę scenę Black Metalową. Niemniej jednak wciąż powstawały płyty autentycznie wybitne, które dopiero po latach doczekały się należnego im wtedy uznania. Jednym z takich dzieł jest niezaprzeczalnie „The Nocturnal Silence” szwedzkiego Necrophobic.
Album nagrany został w marcu 1993 roku nie gdzie indziej jak w sztokholmskim studiu Sunlight pod czujnym okiem Tomasa Skogsberga. „The Nocturnal Silence” nie należy może do kamieni milowych gatunku i z pewnością na tamtą chwilę, w generalnym rozrachunku, nie dał rady przebić wydanego w tym samym czasie „The Somberlain”, poniekąd bratniego w sztuce, Dissection. Myślę, że spowodowane to było głównie tym, że zespół Nodtveidta, nie tyle co bardziej otwarcie korespondował z rządzącym wtedy Black Metalem, co po prostu miał więcej szczęścia jeżeli chodzi o wydawcę. No Fashion z pewnością poradziła sobie z promocją lepiej od Black Mark (które wydało debiut Necrophobic), której nie udało się specjalnie wypromować żadnej ze swoich grup z wyjątkiem Bathory i może Edge of Sanity.
„The Nocturnal Silence” jest jednym z pierwszych albumów na których Death Metal połączył swe siły z namiastką swojego młodszego i mroczniejszego kolegi (głównie ze względu na wokal), oraz odrobiną melodyjności (solówki Parlanda na tej płycie to czysty geniusz!). Na albumie prym wiodą gęste wysunięte naprzód gitary, które serwują słuchaczowi cały wachlarz niezrównanych riffów, wypełnionych okazyjnymi smaczkami. Wszystko to podparte jest solidną sekcją rytmiczną, , klarownym, dynamicznym brzmieniem, a kropką nad „i” jest wszechobecna, zakorzeniona w mroku atmosfera. Myślę, że gdyby ta płyta ukazała się w bardziej sprzyjającym czasie i warunkach miałby szansę zyskać o wiele większy rozgłos i uznanie, na jakie autentycznie zasługiwała.
Kunsztem kompozytorskim i niepodważalnym talentem Panowie z Necrophobic, a zwłaszcza Parland (często zastanawiam się jak daleko Necrophobic mógłby zajść gdyby nie opuścił grupy), wcale nie ustępują tuzom z Entombed, Dismember czy właśnie Dissection. „The Nocturnal Silence” niewątpliwie znajduje dla siebie miejsce wśród tych albumów z których szwedzka scena powinna być dumna. W tym przypadku jakakolwiek rekomendacja jest zbyteczna, tą płytę trzeba znać!
Przemysław Bukowski