Ta płyta jest absolutnie jedną z ważniejszych w historii rocka, to wręcz kanon tego gatunku muzycznego. W październiku 1969 na półkach sklepów muzycznych Europy zachodniej i Stanów Zjednoczonych ukazała się płyta będąca dziełem panów Fripp, McDonald, Lake i Giles. Album zawierający zaledwie pięć kompozycji nosił tytuł „In the Court of the Crimson King” i był dziełem czterech wyżej wymienionych muzyków, którzy przyjęli nazwę King Crimson. 
Dziś z perspektywy ponad czterdziestu sześciu lat możemy stwierdzić, że to płyta wybitna. Płyta z muzyką, która pod koniec lat sześćdziesiątych wytyczała nowe kierunki w muzyce rockowej. King Crimson nagrali album, który zawierał materiał wcale niełatwy do zaszufladkowania. Owszem, większość kompozycji to piękne rozbudowane rockowe kompozycje z fantastycznym „Epitaph” na czele ale mamy też utwór „21st Century Schizoid Man” z wyraźnymi jazzowymi elementami. I co rzuca się jeszcze na tym wydawnictwie to pięknie zarysowany wokal Greg’a Lake’a. Głos pełen patosu, jakby wyznaczający kierunki w jakich w kolejnych latach powinni pójść inni wokaliści.

Zresztą do dziś wokal Lake’a to jeden z najpełniejszych męskich głosów w muzyce rockowej. Całość tego genialnego albumu dopełniają znakomite teksty autorstwa Peter’a Sinfield’a. Trudno też nie zauważyć charakterystycznej i oryginalnej okładki. Dziś trudno sobie wyobrazić historię muzyki rockowej a rocka progresywnego w szczególności, bez tego albumu i bez tych kompozycji, które na pewno były bardzo ważne w wytyczaniu nowych kierunków w muzyce rockowej. Trzeba też docenić fakt, że King Crimson zaprezentowali tak doskonałe utwory na swym debiutanckim albumie. „In the Court of the Crimson King” to klasyka w najczystszej postaci i album absolutnie ponadczasowy. Jeśli znajdziecie odrobinę czasu zajrzyjcie proszę na dwór Karmazynowego Króla. Tam nieustannie gra muzyka. Piękna muzyka.

Jacek Liersch

(Łącznie odwiedzin: 250, odwiedzin dzisiaj: 1)