„Meliora” jest jednym z tych albumów, które potrafią całkowicie pochłonąć. Jest to album tak potwornie, tak obrzydliwie i bezczelnie melodyjny, że nie sposób skupić się jedynie na dwóch czy trzech utworach stanowiących o sile płyty. Powiem nawet, że na „Meliora” ani jeden utwór, riff czy melodia nie ustępuje poziomem pozostałym, konsekwentnie budując spójny, intrygujący klimat całości. Nie odczuwa się wcale, bardzo często występującej w przypadku innych płyt, chęci przeskoczenia kilku mniej przyswajalnych nagrań. Gdyby Abba miała dziecko z (nie przymierzając) Morbid Angel narodził by się Ghost. Dzieciak, nie będąc ani tak grzecznym jak matka, ani tak ekstremalnym i konsekwentnym jak tatuś, chadza własnymi ścieżkami wypracowując swój rozpoznawalny styl. Jest być może odrobinę pozerski, ale tak pełny uroku, że może pozwolić sobie na dużo więcej niż inni. Ja mu w każdym razie wybaczam wszystko i włączam album ponownie.
I co słyszę? Fenomenalny, odrobinę niepokojący a równocześnie utrzymany mocno w stylistyce „retro” wstęp do utworu „Spirit”. Jeżeli ktoś fascynuje się w serialami science-fiction typu „The Twilight Zone” czy filmami Eda Wooda bez wątpienia dostrzeże podobny, odrobinę pastiszowy klimat nagrania. Wstęp rozwija się powoli prowadząc do niezwykle satysfakcjonującej konkluzji w stadionowym refrenie. Zanim jednak zdamy sobie sprawę, z finezji z jaką utwór ten został skonstruowany wchodzi ciężki bas kolejnego na liście „From the Pinacle to the Pit”. Początkowy ciężar utworu jest jednak bardzo złudny, a całe nagranie prowadzi słuchacza w stronę bardziej ambitnego popu. Ghost robi to jednak z wielką wprawą, nigdy nie przekraczając cienkiej linii oddzielającej radiowy pop szlagier od chwytliwego, ale wciąż stricte rockowego nagrania. Gdy dołożymy do tego jeszcze z założenia bluźniercze teksty otrzymamy elektryzującą mieszankę, której „From Pinacle To the Pit” wraz z singlowym „Circle” są najlepszym przykładem.
O ile jednak „Circle” nadal może pochwalić się uderzającą melodyką linii wokalnej to praca gitar wskazuje już wyraźnie na metalowe korzenie zespołu. Nie bez powodu to właśnie do „Circle” nakręcono promocyjne video, nawiązujące stylistyką do „Carrie”, debiutanckiej powieści Stephena Kinga. Następnie zespół serwuje nam wyciszenie przy instrumentalnym, przesyconym średniowiecznym klimatem Spöksonat by po niewiele ponad minucie przejść w jeden z najlepszych (i mających największy potencjał na radiowy hit, którym, ze względu na tematykę tekstów, nigdy nie będzie) „He Is”. Po wybrzmieniu utworu jesteśmy dopiero w połowie albumu, a pozostała część niczym nie ustępuje pierwszej części płyty. Szczególnie wyróżnia się hard rockowe, bezczelnie (znowu!) melodyjne „Majesty”. I tak mógłbym wymieniać aż do końca. Lepiej jednak „Meliora” posłuchać.
U nas obowiązuje skala szkolna:
1- poniżej wszelkiej krytyki
2- cudem się prześlizgnął
3- przeciętnie, ale w normie
4- synu, jesteśmy dumni
5- gratuluje prymusie!
6- blisko absolutu