Jest takie powiedzenie, że jeżeli uważasz, że jesteś w czymś dobry, to zawsze jest gdzieś jakiś Azjata który robi to lepiej. I fakt, japońska 3-osobowa ekipa Gotsu Totsu Kotsu nagrała najlepszą moim zdaniem, tegoroczną płytę w ramach Death Metalowego grania.
Trochę nowości z 2018 słyszałem, także porównanie jakieś mam. Szkoda tylko, że do stosunkowo niewielu osób ma ona szansę dotrzeć, dostępna jest tylko w Japonii. Próbowałem ten zespół porównać do jakiegoś zachodniego, w miarę dobrze znanego. Przyszły mi na myśl Dying Fetus oraz Meshuggah, może po części Suffocation czy Deicide, ale kwestia jest taka, że na dobrą sprawę ciężko Gotsu Tetsu Kotsu do jakieś innej grupy porównać tak w miarę na styk. Chłopaki grają dosyć charakterystycznie i totalnie po swojemu.
To jest rzecz jasna na duży plus. Jest spory nacisk na partie basu, które mają szansę do popisu jak płyta długa i szeroka. Riffy są wyraźne, intensywne, nośne, trochę jakby vaderowskie solówki, a perkusja wgniata w glebę. Wokalnie mamy do czynienia z niskim, mocnym growlem miejscami przebijającym nieco manierą Petera ze wspomnianego Vader, chodzi mi o tą swoistą chrypkę. Mamy tu dużo zmian tempa, różnorodności wyczynianych przez bas i gitarę, sporo technicznego zacięcia i brutalności. I jak na Japonię przystało produkcja jest bez skazy! Tu już nie ma czego się doszukiwać i w czym dłubać, robota kompletna! Brzmi to wprost nieziemsko! Brzmienie jest bardzo gęste, klarowne i mocarne, wręcz walcowate. Czasem słysząc niektóre japońskie produkcje mam wrażenie, że zachód ma jeszcze sporo do nadrobienia. Rzadko słyszy się coś takiego.
Co się tyczy samej oprawy graficznej i tekstowej, to nie trudno zauważyć wokół jakiej tematyki porusza się zespół. Te aspekty inspirowane są historią i mitologią japońską, samurajami, co jak najbardziej pasuje do tej muzyki, tym bardziej jeżeli śpiewa się o krwawych bitwach jakie toczyły się podczas Wojny Gempei, Onin, czy całej, słynnej ery Sengoku.
Co mogę powiedzieć na koniec? Osobiście jestem tym albumem oczarowany, jest wg. mnie przykładem dzieła praktycznie perfekcyjnego. Każdy kto siedzi w ogólnie pojętym Death Metalu i ceni sobie pewną dawkę wirtuozerii, a przede wszystkim nacisk na techniczną, a za razem brutalną odsłonę tego grania, to po prostu musi tę płytę u siebie mieć. Ten krążek, jaki i sam zespół, zasługują na znacznie większą uwagę i dotarcie do szerszego grona fanów. Także bez rozdrabniania się- dla mnie mistrzostwo w temacie!
Przemysław Bukowski,
Welcome To The Morbid Blog