Po świetnym „Icon” przyszło tym razem poczekać dwa kolejne lata na nową płytę. Tytuł piątego albumu w dorobku Paradise Lost może w jakiś sposób kojarzyć się ze średniowieczem, i skojarzenie to nie jest bezpodstawne. Motywem przewodnim płyty jest właśnie mrok, wojna, ludzka ciemnota i przemożna chęć przeżycia na jak najlepszych warunkach. Oblicze tamtych ciemnych wieków przeniesione do współczesnych realiów. Album tematyką tekstów, jakby nie patrzeć, kompletnie się niedezaktualizujący.
„Draconian Times” cechuje niezwykła różnorodność kompozycyjna i potężne brzmienie. Są tu kompozycje nastrojowe, mroczne, ciężkie i pełne klimatu, z tendencją do bycia hitami („Once Solemn”), jak i takie, do których zespół zdążył nas już przyzwyczaić, typowo paradajsowskie. Dostajemy tu dwanaście utworów i niemal każdy ma swoje własne, prywatne odbicie i charakter, nie ma tu kompozycji słabszych i lepszych. Płyta jest bardzo równa i spójna, należy ją traktować jako litą całość. Aż dziw bierze, że wytwórni i samemu zespołowi udało się powybierać kawałki na single (mowa o „Forever Failure” oraz „The Last Time”). Tyle tu dobroci, że to cud, że się to udało.
Patrząc na „Draconian Times” krytycznym okiem, można tę płytę uznać za sumę twórczego geniuszu tego zespołu i ostatnią tak porywającą w ich dorobku. Wraz z tym albumem skończył się najlepszy okres dla tej grupy. Już nigdy później nie udało im się stworzyć równie udanego dzieła, przed nimi był czas dziwnych eksperymentów, obciętych włosów i mniej lub bardziej udanych powrotów do lat świetności. „Draconian Times” postawił poprzeczkę na tyle wysoko, że już nigdy nie została przeskoczona. To tutaj Greg czarował swą gitarą i umiejętnościami kompozytorskimi, wygrywał niesamowite melodie, Nick tworzył swe jakże już dojrzałe teksty, wokalnie wspinając się na swoje wyżyny. To tutaj dostaliśmy jedną z najbardziej charakterystycznych i intrygujących okładek w historii Paradise Lost. Może to właśnie z tego powodu zespół skręcił po tej płycie w inne rejony. Być może uznali, że coś się już zakończyło i nie są w stanie powiedzieć więcej w temacie, niż pokazali właśnie na rzeczonym albumie. Po prostu nie można było stworzyć czegoś o jeszcze wyższej jakości muzycznej niż „Draconian Times”.
Przemysław Bukowski
Wydawnictwo In Rock Music Press oraz Muzyka z Bocznej Ulicy przypominają, że na rynek Polski trafi w przeciągu najbliższych kilku miesięcy autoryzowana biografia zespołu pod tytułem „Bez celebracji”.